sobota, 14 maja 2011

Trudny tydzień

Znów zaglądam tylko na chwilkę. Mój kochany synek tak mnie zmęczył w tym tygodniu, że zrezygnowałam z zajęć rehabilitacyjnych w piątek w Ameryce. I nawet nie zerkałam w kalendarz. Dziś z przykrością stwierdzam, że ominęły nas również dwa zajęcia. Pierwsze to z panią psycholog kliniczną, a drugie to z panią logopedą. Ale tydzień był fatalny. 

Po pierwsze miałam dyżur wożenia dzieci do przedszkola, więc z dzielnością z Czarkiem woziliśmy Filipa i Martynkę na drugi koniec miasta. Chociaż mojemu najmłodszemu nie zawsze się to podobało. 

Po drugie Cezary miał zaległy Senathen Depot, czyli hormon. A co po nim robi? Je, je i je. Przynajmniej bardzo by chciał. Był niecierpliwy i bardzo rozdrażniony. Nie poleżał chwilkę sam, tylko ręce i bujanie. Nie sprzątałam, nie prałam, nie gotowałam mieszkanie wyglądało fatalnie. Czułam, że życie mnie przerasta. Cały ten syf, który czekał na ogarnięcie, a ja siedziałam i patrzyłam na niego z dzieciakiem na rękach. To jest taka bezsilność, że odbiera chęci na dalsze działanie. Dziś jest sobota i w końcu Cezary ma humor. Zasnął słodko i spokojnie. Ja pomyłam stertę garów, z pomocą męża ogarnęliśmy mieszkanie. Teraz przez tydzień będę dbać o szczegóły, do kolejnego Senathena.

Po trzecie w tym tygodniu do południa byłam sama, mój mąż miał pierwszą zmianę. I nawet gdybym pojechała na te zajęcia, a odbywały się one w Olsztynie i w Ameryce pod Olsztynkiem, to bardzo duże prawdopodobieństwo tych wypraw byłoby takie, że Czaruś by sobie solidnie popłakał. Zniechęciła mnie wizja  prowadzenia ponad pół godziny samochodu, jednocześnie bawiąc dziecko. Takie sytuację były częste, ponieważ Czaruś bardzo źle znosił transport, ale ja chyba robię się stara. Muszę znaleść jakąś inna metodę rehabilitacji, bo te które ma Cezary zamordują mnie i totalnie nas zbankrutują.

Muszę Wam napisać jedną bardzo ważną rzecz. Nie wiem, czy ktoś z czytających przelał nam na konto fundacyjne pieniądze, ale szczerze piszę, że do obecnej chwili nie zobaczyłam grosza na tym koncie.
Od tej chwili, jeżeli ktoś wykazałby chęć wpłacenia dowolnej kwoty, ma na obecną chwilę do wyboru trzy konta fundacji dostępne na stronie www.dzieciom.pl/13398 i konto indywidualne umieszczone na Cezarego profilu. 

Wszystkie wpłaty pieniężne muszą mieć dopisek:
- na fundację: 13398 darowizna dla Cezarego Raczyńskiego,
- na konto indywidualne, wystarczy: dla Czarka

Kończąc wątek rehabilitacji, to aby tyle nie jeździć wymyśliłam nowe rozwiązanie.W zależności ile pieniędzy, czy nakrętek uzbieramy chcę zatrudnić prywatnego rehabilitanta, który będzie przyjeżdżał dwa razy w tygodniu. Ominęły by nas te wyjazdy i w tym samym czasie, który poświęcaliśmy na transport, moglibyśmy się uczyć jeść, dzień byłby stabilniejszy, zatykałabym mu regularnie rurkę, no i nie bylibyśmy tacy zmęczeni. Uwierzcie po nieprzespanych nocach, w którymś momencie organizm się zbuntuje,  a monotonia tak częstych wyjazdów naprawdę zniechęca i dołuje. Napiszcie co myślicie o moim pomyśle. Pozdrawiam

Joanna Raczyńska, mama Czarka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz