środa, 7 grudnia 2011

Metoda Tomatisa.

Tak kochani, od poniedziałku sumiennie codziennie przyjeżdżamy do Ośrodka pobytu dziennego dzieci niepełnosprawnych na Metodę Tomatisa. Do tego mamy również rehabilitację i zajęcia bez zmian. Tak wychodzi, że jak wychodzę z domu po 9.00 rano tak wracam dopiero po 13.00. Może to jest i męczące, ale jeżeli jest choć mała nadzieją na poprawę, a przy tym moje dziecko nie cierpi, nie będzie żadnych negatywnych skutków ubocznych, ja jestem jak najbardziej za.

Metoda Tomatisa, jest to metoda usprawniania przez czynne słuchanie opracowana przez profesora Tomatisa. Polega na słuchaniu przez specjalne słuchawki odpowiednio przygotowanego materiału dźwiękowego, gdzie dźwięki podawane są drogą powietrzną oraz kostną. Terapia obejmuje zwykle od 60 do 120 seansów 30-minutowych przeprowadzanych w 3 sesjach.
Metoda Tomatisa może być stosowana zarówno wobec dzieci, jak i dorosłych z zaburzeniami głosu i mowy oraz wspomagająco podczas nauki języków obcych.
Dzieci:
  • zaburzenia mowy (jąkanie, opóźniony rozwój mowy, wady wymowy)
  • zaburzenia głosu (np. chrypki dziecięce będące rezultatem nadużywania głosu przez dziecko)
  • dysleksja
  • trudności szkolne
  • zaburzenia koncentracji
Dorośli:
  • zaburzenia mowy (jąkanie)
  • zaburzenia głosu spowodowane niewłaściwym używaniem głosu.
  • stres (ze względu na efekt w postaci zmniejszenia napięcia, lęku i wzrost kreatywności jest stosowana jako wspomaganie walki ze stresem).
Więcej informacji na temat Metody Tomatisa można znaleźć na stronie internetowej www.tomatis-group.com

Jak widzicie jest to metoda dla każdego, kto ma jakiekolwiek problemy językowe. Ponadto jest to dla nas tylko obciążenie czasowe, więc jakby żadne i obciążenie transportowe. Trzymam kciuki za tą metodę może jest jednak cień nadziei by w przyszłości usłyszeć upragnione "mamo".

W tym poście chciałabym również przedstawić kosztorys wydatków na miesiąc październik i listopad.

Październik. Są to ogólne wydatki jednak odbiegające od normy posiadania zdrowego dziecka. Chciałabym wszystkim przedstawić poco organizuję te aukcje charytatywne i poco te apele.
A więc:
- rehabilitacja w miesiącu październiku NDT Bobat, zajęcia prywatne, w tygodniu 2*50=100, 100*4=400 zł,
- rehabilitacja Voty 1*50=50, 50*4=200 zł,
- cztery wyjazdy do Olsztyna, raz kardiolog, trzy neurolog (badanie EEG) 4*50=200zł,
- zakup rurki tracheostomijnej 2*50=100zł,
- jeden wyjazd do Warszawy, wizyta kardiologiczna 200zł, oczywiście to koszt zakupu paliwa,
- dochodzą jeszcze gaziki jałowe dwa opakowania na dobę 1,50*2=3,00, 3,00*7=21,00,21*4=84,00,
Do tych wydatków dochodzą też cewniki, leki , dojazdy do Ośrodka dwa razy w tygodniu i koszty utrzymania zdrowego dziecka, czyli mleko, kleiki ryżowe, pampersy i odzież. To są oczywiście ogólne wyliczenia, takie wydatki pojawiające się najczęściej.

Miesiąc listopad. Jak Wam wcześniej pisałam zrezygnowałam z jednych zajęć rehabilitacyjnych w wyniku braku dotacji ze strony zasiłków przydzielonych mi ze względu na dziecko niepełnosprawne. Zasiłki zostaną mi wyrównane w miesiącu grudniu, jednak na ówczesną chwilę ich nie miałam więc nie mogłam płacić za zajęcia. Wiązało się to jednak z pożyczką u rodziny, za co bardzo dziękujemy. Do innych kosztów:
- rehabilitacja metodą Vojty 4*50=200,
- zakup gazików jałowych 21*4=84,00,
- wyjazd do Olsztyna dwa razy: kardiolog i neurolog, 2*50=100,
- dojazdy do Ośrodka 2*15=30, 30*4=120.

Aktualnie mamy grudzień, jestem w Ośrodku codziennie, powróciłam do wszystkich rehabilitacji. Liczę na pomoc fundacji, ale ciągle czekamy na odpowiedź i na pieniądze. 

Mam również dobre wiadomości. Mimo wszystkiego krążą wokół nas dobre duszyczki. I chciałabym o kilku z nich parę słów napisać. Jedna własnoręcznie zrobiła i podarowała nam na aukcję charytatywną kartki świąteczne, niedługo do kupienia. Kolejne cudne duszyczki pożyczyły nam zapas pampersów, mleka i chusteczek nawilżających. Za co jesteśmy ogromnie wdzięczni. I również cudowna nowina to taka, że znaleźli się wolontariusze, którzy zajmą się czyszczeniem naszych zebranych korków.
Kolejne dwie cudne osóbki wzięły udział w aukcji i zakupiły aniołki . Cały koszt zostanie przeznaczony na rehabilitację.
Uwierzcie mi tej rehabilitacji i tak jest mało, dążę do tego by była codziennie rano i wieczorem, wykonana przez specjalistów. Tu nie chodzi , o to że ja się obijam, ale o to że Cezary poświęca ponad połowę mojej uwagi, a ja mam jeszcze dwoje małych dzieci i nie mogę dopuścić by  czuły się odepchnięte i wiecznie na drugim planie. W zeszłym roku starałam się wszystko wykonać sama, ale to kosztowało mnie mnóstwa energii. Byłam nerwowa i wiecznie zmęczona. Cierpiały na tym dzieci. Zwłaszcza, że Czarek nie przesypiał nocy. Dziś może i jestem nieco wygodna, ale wiem, że ta walko nie skończy się jutro ani za tydzień ale trwać będzie długie lata. A póki jest nadzieja na lepsze jutro, ja chcę o nią zawalczyć.

Zapomniałam wspomnieć jeszcze o dobrej duszyczce, która pożyczyła nam wielki karton proszku do prania i kilka rzeczy spożywczych. Moim szwagierkom, jedna sprawuje piecze nad aukcjami, a druga pomaga mi w projektowaniu ulotek informacyjnych o Czarku. Takich duszyczek jest mnóstwo, przepraszam jeżeli kogoś nie wymieniłam, ale naprawdę bardzo Wszystkim dziękujemy. Za Wasz czas, za wasz wkład i za lojalność. Wasza pomoc jest niezastąpiona, sama nie poradziłabym sobie ze wszystkim.

To były moje cudowne prezenty na Mikołaja.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
Joanna Raczyńska , mama Cezarego.