czwartek, 5 stycznia 2012

Niemiła niespodzianka

Jesteśmy rok starsi i mam nadzieję ,że i mądrzejsi. Obyśmy w tym Nowym Roku mniej popełniali błędów i byśmy byli świadomi swoich czynów. Byśmy kochali  i byli kochani. Byśmy mieli pasję i dążyli do ich realizacji. W życiu ważne jest by żyjąc, czuć miłość, dobroć, nawet jeżeli miałoby to życie skończyć się jutro.

Nowy Rok nowe problemy. Właśnie jestem z bulwersowana wydarzeniem, które dziś rano podniosło mi ciśnienie. Od jakiegoś czasu nie mieliśmy rehabilitacji z Caritasu, ponieważ Pan pracujący jako rehabilitant bardziej kierował się, moim zdaniem, swoim dorobkiem niż dobrem dziecka. Tolerowałam to półtora roku. Po różnych jego wpadkach ciągle do nas przyjeżdżał. Więc niby za te ćwiczenia nie płaciłam, ale nie wiem czy do końca jest to ważne w tej sprawie. Porównując ćwiczenia i czas poświęcony mojemu dziecku, to stwierdzam, że znacznie odbiegał od prawidłowego jego przebiegu. Zresztą ja nie będę uczyła i upominała osobę, która w dziedzinie swojej pracy powinna znać się najlepiej.

Ku mojemu zdziwieniu, owy Pan od stycznia ma ponownie do nas przyjeżdżać. Dzwonił właśnie dziś do mnie z ponowną chęcią umówienia się na kolejny termin.
Mojego męża aż zatrzęsło...
Jak to???

Więc zadzwoniłam do osoby odpowiedzialnej za tego Pana, a ona mi wyjaśniła, że daje Panu kolejną szansę. Ja nie rozumiem, jak dorosły facet, który półtora roku się"poprawiał" ma się jeszcze bardziej poprawić. Uważam, że jest to niewykonalne.

Może jednak się mylę, ale doszłam z mężem do wniosku, że nie chcemy, by uczył się poprawy na Czarku i zrezygnowaliśmy z niego. Oczywiście o wszystkim wie przełożony owgo Pana i na jego miejsce ma nam znaleść inna osobę. Ja nie mam ochoty się denerwować.

Nie chciałam o tym pisać, jednak po pół godzinie od wyjaśnienia tej sytuacji ponownie zadzwonił do mnie owy Pan z zarzutami, że niby to ja składałam na niego skargi, przez które podobno otrzymał naganę. Tego już za dużo. Widać jednak, że ta sytuacja tylko nam przeszkadza, bo nikt z rodziców podopiecznych nie zgłosił zastrzeżeń.
Nie wiem, czy ten Pan będzie to czytał, ale powtarzam, że to ja mam chore dziecko a nie on. I to mojemu dziecku trzeba pamóc, a nie Panu rehabilitantowi.

Ja wiem, że każda pomoc jest potrzebna i z każdej trzeba korzystać, ale życie pokazało mi że nie każdy kieruje się dobrem sprawy dla której chce pomóc. No bo nawet jeżeli ktoś nam opłaci malarza to jeżeli maluje chcemy by wykonał coś dobrze. Oczywiście mówimy o pomocy dla dziecka i nie ma porównania z czym kolwiek. Apeluje  zróbmy z tym coś i nie pozwólmy na to co się dzieje.


Ten wpis dedykuje wszystkim rodzicom zdrowych i chorych dzieci. 
Walczcie o każde dobro, bo dzieci są tego warte.


Pozdrawiam wszystkich.
Joanna Raczyńska, mama Cezarego.