czwartek, 25 kwietnia 2013

Koniec kolejnego turnusu i porwót do domu.

Minął kolejny turnus. Chcę wszystkich uspokoić, obyło się bez większych chorób i gorączek.

Jeżeli mogę zrobić temu Ośrodkowi reklamę, to warto przyjechać do Neurona w Małym Gacnie, bo czy dziecko ma tylko chorą nóżkę, czy jest to osoba dorosła, po wypadku, czy jakimkolwiek urazie, tu jest naprawdę fachowa opieka w domowym zaciszu. 

W okolicy są tylko wysokie sosny, pola, sarny i żurawie. Pogada nam aktualnie nie sprzyja, bo jak byliśmy tu trzy razy, tak trzy razy było biało, no może w ostatnie dni się poprawiła, słońce z padającym deszczem. Ale wierzę, że będzie jeszcze okazja do zwiedzania i robienia zdjęć. 

W niedziele dopisała pogoda. Zaświeciło tak wyczekiwane słońce. Powietrze tam w lasach cudne, świeże i czuć było wiosnę. Aż nie chciało mi się wracać do pokoju. Te pola, to moje życie, uwielbiam przestrzeń. Po śniadanku wybraliśmy się na wycieczkę do pobliskiego miasteczka oddalonym o 15 km. Przeurocze, niewielkie miasteczko Tuchola, z dwoma wielkimi jeziorami. Nasz pierwszy spacer w tamtych terenach, bo jak wcześniej pisałam w Gacnie zawsze witały nas zaspy śniegu.

Jakie są postępy po przebytym turnusie, na pewno wielkie choć na razie niewidoczne, przynajmniej dla mnie. Mam nadzieję, że nasze wysiłki kiedyś zaowocują. Nie chce tylko by rozwój stanął, bo choć jest niewielki to jednak cały czas idziemy do przodu, a to nakważniejsze.

Przejrzałam sobie dziś wcześniej napisane przeze mnie posty i wiecie co, dzień za dniem tak pędzi i naprawdę to nie zauważam jakiegoś szału w rozwoju Czarka. Ale po przeczytaniu tych kilka wpisów uświadomiłam sobie, że zmieniło się bardzo dużo. Dużo na lepiej. Wiem, że każdy życzy nam by chociaż usiadł, a najlepiej poszedł. Ja chciałabym najbardziej. Jeżeli jest szansa na to by w przeszłości poszedł na nogi, to niestety wymaga czasu i nie da się tego przyśpieszyć. Najważniejsze, że poprawia się psychicznie, grucha, lepiej je i pije. To dla mnie jest ogromnie ważne, żeby wyćwiczył te odruchy.

Zastanawiam się nad rezygnacją z zajęć z integracji sensorycznej, ponieważ Pan jest ogromnie zajęty i zalatany, miedzy Morągiem, Bydgoszczą i innymi miastami. Wizyty mamy czasami i w soboty i w niedzielę. A ja nie zawsze mam auto i możliwości pojechania do niego na wizytę. Ja tak nie chcę, weekend jest dla całej mojej rodziny. Bo ja nie mam tylko Czarka, ale i dwójkę innych dzieci, które potrzebują mnie może w mniejszym stopniu, ale na pewno tak. I to jest czas dla nich. Pomyślałam, że póki nie zaczną się dojazdy do Ameryki to może p. Ania od Vojty przyjeżdżała by codziennie?

Muszę jeszcze pomyśleć.

Poza tym usłyszałam ponowną propozycję oddania Czarka do przedszkola do OREWu od września 2013 roku. Niestety moje obawy co do oddania dziecka gdziekolwiek, jakie były tak są. Niestety, a może i stety, nie odczuwam potrzeby rozstawaniem się z nim na sześć godzin. No bo kto go nakarmi, napoi itt. Wiem, że to błędne koło, ale na razie chyba NIE. Może na trzy godziny to jeszcze, ale sześć przesada.

Czasami jestem zmęczona tym, że wiecznie jest ze mną. Każdego dnia w większości zależny tylko ode mnie. Trochę się do tego już przyzwyczaiłam, czasami mam przemęczenie organizmu. Ale on każdego dnia jest inny i póki nie nauczy się gryźć i poprawnie pić i kaszleć, nie ma opcji na tyle godzin. Nikt nie będzie go karmił jak mnie nie ma przy nim. Ja muszę wiedzieć psychicznie, że jest na tyle elastyczny, że sobie poradzi w większości sytuacji. Czas mamy sądzę, że do września, szału w nadmiarze dzieci nie ma. Zaznaczam, że w grupie przedszkolnym są dzieci chodzące.

Zmiana tematu.
Jakiś czas temu w wyniku paniki zbliżania się końca pieniędzy na koncie fundacyjnym u Czarka, poszłam za namową innych rodziców chorych dzieci i zaczęłam wysyłać apele. Kupiłam drukarkę, koperty, znaczki i tusz. Zaczęłam drukować. Drukowałam szukając jednocześnie adresów firm potencjalnych darczyńców. Wysłałam ponad 1000 szt i nic. Nie ukrywam, że podłamałam się troszkę, bo duża część rodziców w ten sposób zbiera pieniądze, a tu nie ma żadnej reakcji w naszą stronę, a kasa wydana.
Myślałam, że coś źle zrobiłam, napisałam, ale wszystkie apele najpierw musi zatwierdzić fundacja, wprowadzając ewentualne poprawki. Co zostało zrobione. I nawet dużo nie było do poprawienia, bo miałam dodać adres i logo fundacji i poprawić jedno zdanie stylistycznie.

Ale reakcji zero.

Dziś przez przypadek weszłam na konto i szok, kilka firm przelało parę złotych na rehabilitację i leczenie mojego synka. Jestem mega, mega szczęśliwa. To jest ważna chwila w moim życiu. I nie chodzi tu o kwoty, ale o fakt, że coś zdziałałam, że mój wysiłek w końcu zaowocował. Że moje dziecko ma szanse na jutro. Dziękuję, bardzo dziękuję.

Przed chwilką sprzawdziłam stan konta fundacyjnego, mamy już 2000 zł, od Państwa otrzymamy 4500 razem 6500, jeszcze 1000 i mamy szkielet wózka ;). Ceny tych wózków mnie powalają, w ogóle tych sprzętów. I bądź pozytywnie nastawionym człowiekiem...
Ale to i tak cudownie, bo idziemy do przodu. Jestem i tak pod ogromnym wrażeniem tych wpłat. Siedzę teraz po nocach i drukuję apele, podziękowania do następnych potencjalnych darczyńców. Bo być może wysyłam 1000 apeli to reaguje garstka firm w stosunku do całości. Ale jeżeli mamy kupić ten wózek to muszę się postarać, bo niestety fundacje mi odmówiły pomocy.
A kolejne elementy będę kupowała za następne pieniądze z wpłat, albo z uzbieranych nakrętek. Z Waszą pomocą osiągnę cel.

Kochani jeszcze do końca kwietnia można się rozliczyć z Urzędem Skarbowym.
Przypominam jeszcze dane, jakby ktoś chciał oddać Czarkowi swój 1 %.

Podaruj swój 1% podatku Czarkowi
Czaruś potrzebuje pomocy!
Ma wadę serca. W pierwszych miesiącach jego życia, trzy razy zatrzymało się jego serduszko. Leczymy skutki tych zatrzymań, zmiany niedotleniowe mózgu.

Jedyną szansą na poprawę życia Czarusia jest ciągła rehabilitacja.

W TYM ROKU ZBIERAMY NA TURNUSY REHABILITACYJNE I REHABILITACJĘ PRYWATNĄ.

JAK PRZEKAZAĆ 1% PODATKU dla Czarusia?
W odpowiednią rubrykę w rocznym zestawieniu podatkowym należy wpisać:
KRS 0000037904 (KRS Fundacji Zdążyć z Pomocą)
oraz KONIECZNIE w rubryce Cel Szczegółowy:
13398 Raczyński Cezary
Dziękujemy!

Pozdrawiam,
Joanna Raczyńska, mama Cezarego