piątek, 22 kwietnia 2011

Tak analizuję co napisać?

Śledzę losy Laury: "Kochamy Laurę" i cały czas widzę siebie z Czarkiem. To co ich spotkało, spotyka większość ludzi z chorymi dziećmi. I nie mówię tu akurat o rodzaju choroby, tylko o warunki przetrwania. Bólu, strachu i cierpienia dziecka w zupełnie dla nas strasznym miejscu. Bo akurat szpital jest takim miejscem czy leżymy tam z wadą serca czy z wirusem. Mama Laury miało to szczęście, że przelewając słowa na kompa mogła troszkę uwolnić się od tej negatywnej energii, która dopada każdego. Ja tej możliwości nie miałam i dlatego nie znacie CAŁEJ naszej historii. Jednak nigdy nie da się tego zapomnieć. My mamy chorych dzieci nie potrzebujemy litości, potrzebujemy przytulenia i czułości i tak naprawdę "posągu" człowieka, który nas wysłucha i doceni,  POMOCY w spieraniu nas w tej walce. Wiem, że najlepszą nagrodą jest dziecko i wyniki jakie osiąga, ale nie zawsze się to udaje...

Tu chciałabym złożyć Wielki Szacunek mamie zmarłej na początku kwietnia Pauliniki, która w bólu stara się żyć dalej, która pomaga nam bardzo, i której bardzo bardzo dziękujemy.

W zeszły czwartek dostałam wstrząsającą informację o stanie serduszka Cezarego. Po wykonanym echo kardiolog stwierdził, że zastawka aortalna nie rośnie. A to oznacza, że zbliża się szybciej, niż byśmy chcieli jej wymiana. W piątek byliśmy znów w Olsztynie wykonaliśmy holtera, którego zawieźliśmy znów w poniedziałek. Wynik był dobry. Wczoraj byliśmy w Warszawie w Centrum Zdrowia Dziecka i mamy taką informacje, że serce trzeba kontrolować i znów w czerwcu jedziemy do kardiologa do W-wy, by sprawdzić jakie tempo wzrostu gradientu jest w serduszku.

Gradient to ciśnienie spowodowane nieprawidłowością przepływu krwi w sercu. Dopuszczalne jest 50, a Czaruś ma 35-40.

Następnym razem będę mieć dla Was niespodziankę. A teraz zmykam i serdecznie wszystkich pozdrawiam.

Te plakaty otrzymaliśmy od darczyńcy, który poświęcił swój czas i pieniądze, by je dla nas wykonać: "Serdeczne Bóg Zapłać"

Pozdrawiam.
Joanna Raczyńska, mama Cezarego