czwartek, 28 lipca 2011

Witajcie.

Dawno nas nie było, ale jak zwykle dużo się działo. Zacznijmy od tego, ze Cezary miał duże problemy ze zdrowiem. Najpierw była gorączka cztery, pięć dni powyżej 39 stopni i infekcja: zapalenie spojówki, jamy ustnej, tzn. afta i najgorsze krew w rurce tracheostomijnej. 

Krew była spowodowana najprawdopodobniej przez pękające naczynka krwionośne w tchawicy (skutek uboczny Senathen Depot). Już dawno nie widziałam go tak cierpiącego. Każdy dotyk rurki, zbliżenie się cewnika do odsysania powodował krwawienia i ogromny ból, który było widać na jego buźce. Po konsultacjach neurologicznych, kardiologicznych wylądowaliśmy na oddziale zakaźnym w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie z ostrym zapaleniem płuc. Najciekawsze jest to, że żaden z lekarzy osłuchowo nie stwierdził tego zapalenia, dopiero ren gen klatki piersiowej pokazał jak duże zmiany już zaszły. 

Leżeliśmy 10 dni, antybiotyk trzy razy na dobę. Znaleźliśmy się na oddziale zakaźnym ponieważ w moim domu panowała ospa. Moja córka została zarażona, a Cezary był w kontakcie pierwszego stopnia. Dostał leki przeciw wirusowe i nie uaktywniła się u niego. Natomiast u mojego drugiego syna, obsypało go tydzień później. Lek przeciwpadaczkowy Senathen Depot został odstawiony na razie na półtora miesiąca. Neurolog stwierdza, że ataki padaczkowe wrócą. Jakby mało było tego nie ma takiego aktywnego kaszlu, być może Synathen powodował większe napięcie w przełyku, a teraz wystąpiła większa wiotkość. Łudzę się, że to nie prawda, bo jeżeli tak to może być przyczyną dodatkowych niepożądanych zapaleń płuc, zwłaszcza że on bardzo często się zachłystuje z powodu niepoprawnego przełykania. 

A tak poza tematem, to ten mały luj nie śpi i kręci mi się na kolanach ;-). 

Dobra nowina jest taka, że na oddziale miał wykonane echo serca, które wykazało, że gradient zmniejszył się o ponad 10 stopni, na to mogło wpłynąć odstawienie Senathenu. To bardzo dobra wiadomość. Kardiolog był zadowolony.

Teraz napiszę o niezwykłych rzeczach ofiarowanych Cezaremu. Pierwsza jest taka, że nasza znajoma z Lubawy prowadzi Salon Sukien Ślubnych i przekazała na aukcję charytatywną trzy nowiutkie sukienki. Bardzo dziękujemy. Zdjęcia przedstawimy w następnym poscie, jak będę miała wolniejsze ręce ;-). Druga cudna informacja to taka, że dzięki świeżo poślubionemu mężowi mojej kuzynki (02,07,2011) :-) otrzymaliśmy turnus rehabilitacyjny w Osieku, który nie zrefundowała nam fundacja. Jedziemy 02,08,2011r. Jesteśmy dalej pod ogromnym szokiem, zaszczyceni i ogromnie wdzięczni. Nasza radość jest tym większa, że od ponad miesiąca rehabilituje Cezarego sama, ponieważ jest okres urlopów, a my dalej nie mamy informacji od fundacji względem refundacji prywatnej domowej rehabilitacji.

Jak widzicie są i dobre i złe wieści. Życie stwarza ogrom niespodzianek, niestety nie zawsze przyjemnych. Cieszmy się chwilą, bo naprawdę szczęście to migawka.

Jednak są na świecie ludzie, którzy mimo dalekiej odległości są bardzo blisko. I chciałam podziękować kilku z nich: dziękuję Asi, Sandrze, Tomkowi, Kasi, Hani, Ani, Reni, Izie, rodzinie, pani Beatce, Anielce, panu Krzyśkowi, pani Marcie, pani Agnieszce i wielu wielu innym osobom, za wasze zaangażowanie w zbiórkę nakrętek, za wsparcie, pomoc, dobre słowo, za gest ludzki, za uwagę, za wszystko... 

I tobie Aniele Stróżu dziękuję. Bardzo tęsknię...

Muszę Was prosić jeszcze o jedną rzecz. Chodzi o nakrętki i o to by były "czyste". Wiem, że to komicznie brzmi i że to istne szaleństwo. Jednak jest w Olsztynie taki Pan, producent, który skupuje nakrętki, czysty plastik, od razu je mieli i używa do produkcji. Ma znacznie wyższą stawkę skupu za kg niż w Ostródzie, jedyny warunek: musi być sam plastik. Bez kolorowych papierków, stosunkowo czysty, bez foli wewnątrz korków jak np. w Hoopie. Proszę Was o pomoc, bo nie ogarniemy tego sami. Pomożecie? 

Pozdrawiam.
Joanna Raczyńska, mama Czarka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz